ROZDZIAŁU W NIEDZIELE NIE BĘDZIE Z POWODÓW RODZINNYCH.
Misie moje. One part nie ma nic wspólnego z opowiadaniem. To co się wydarzy w One Parcie nie ma wpływu na FF. Nie ma Leona i Julie. Nasze kochane pary nie są małżeństwem.
*Luke*
- Wszystko gotowe? - zapytałem Michaela.
- Oczywiście możemy jechać. - uśmiechnął się. Dziewczyny na pewno będą przestraszone.
*Ashton*
Wymyśliliśmy z chłopakami, że pojedziemy z naszymi dziewczynkami do lasu. Na biwak. W Halloween. Na pewno będą przestraszone! A my będziemy się z nich nabijać.
Włożyłem namioty, węgiel i różne potrzebne rzeczy do bagażnika.
- Gdzie jedziemy? - obok mnie pojawiła się Alex z Emmą.
- Na biwak.
-Gdzie?
-Do lasu.
-W Halloween?! To ty nie wiesz, że tam straszy?!
- Trudno.
- Trudno?! Chcesz umrzeć?! Mnie się do grobu nie śpieszy.
- Oj nie marudzić mi tu! Za ile przyjedzie Rose?
- Za chwilę powinna być.
Usłyszałem trzask drzwi, spojrzałem w tamtym kierunku. Luke właśnie wychodził z domu.
*Luke*
- Jedziemy? - zapytałem.
- Nie, jeszcze nie ma Rose.
- Już jestem. - pobiegła do nas zdyszana Benson. - Gdzie jedziemy?
- Do lasu! ROZUMIESZ?! CHCĄ NAS ZABIĆ! - wydarła się Emma.
- Oj cicho bedzie fajnie. - zaśmiała się.
- Cześć, słońce. - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem ją delikatnie.
- Aż tak tęskniłeś? - zarzuciła ręce na moją szyję.
- A żebyś wiedziała. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - stanęłam na palcach i pocałowałam go delikatnie.
- Będziecie się tak miziać, czy w końcu łaskawie wsiądziecie do samochodu? - zapytał ironicznie Ashton.
- Idiota - mruknął Hemmings.